Sztuka nie jest zarezerwowana dla ludzi zdrowych. Często dzieje się tak, że niepełnosprawność otwiera oczy i pozwala zobaczyć to, czego człowiek zdrowy nie jest w stanie zauważyć. Z myślą o twórczości osób niepełnosprawnych, miała miejsce w 2001 roku, pierwsza edycja Ogólnopolskiego Festiwalu Twórczości Teatralno-Muzycznej Osób Niepełnosprawnych Intelektualnie „Albertiana”. Inicjatorką pomysłu była Anna Dymna, przy współpracy ks. Tadeusza Isakowicza – Zaleskiego – prezesa Fundacji im. Brata Alberta.
W roku bieżącym, „Albertiana” odbędzie się już po raz 16 – ty i zapewne jak co roku, zgromadzi tłumy widzów. Podopieczni WTZ „Przytulisko” w Lubinie, mają zaszczyt być wykonawcami głównych nagród prestiżowego konkursu – masek. „Maski”, przyznawane są zwycięzcom, przez krakowskie teatry podczas uroczystej gali, odbywającej się na Dużej Scenie Teatru im. Juliusza Słowackiego w Krakowie.
A teraz trochę o historii „masek”… Pierwsze „maski” powstały w Lubinie 16 lat temu, na prośbę Zarządu Fundacji im. Brata Alberta. Wykonano wtedy 8 sztuk form ceramicznych o dość dowolnej formie, przypominających maski teatralne. Tak w pracowni ceramicznej, pod kierunkiem instruktora Ryszarda Zabłockiego, powstały pierwsze prototypy „masek” – nagród konkursowych. Nieśmiałe projekty zyskały uznanie i podziw „zleceniodawców” i tak już zostało po dziś dzień… Lubińskie „Przytulisko” stało się kolebką teatralnych masek i co roku tworzy niepowtarzalne dzieła, wzbogacając formy o coraz to nowe pomysły i wzory.
Trzeba przyznać, że inwencji twórczej oraz zapału wykonawcom nie brakuje! Podopieczni w pracowni ceramicznej, przeistaczają się w prawdziwych artystów i dają upust swojej wyobraźni… a przez wszystkie lata, doczekaliśmy się zasłużonych „weteranów – ceramików”! Mimo tego, że każdy z artystów tworzy niepowtarzalne dzieło, to powstają prace, o określonej strukturze i kierunku, tak jak w profesjonalnym zakładzie ceramicznym… Na każdej masce, znajdują się inicjały autora dzieła oraz nazwa miejscowości wykonawcy i rok powstania. Aby maska otrzymała swój ostateczny wygląd, trzeba cierpliwości i czasu. Suszenie, umocowanie na solidnych podstawach, szkliwienie, to żmudna praca i nie można tego przyspieszyć. Należy podkreślić, iż powstające formy są niepowtarzalne i jedyne w swoim rodzaju i w tym zapewne tkwi cała magia niekonwencjonalnych „masek”…
Artystom z Przytuliska, życzymy wielu nowych pomysłów i niegasnącego zapału, bo kolejna „Albertiana”… tuż, tuż…
Tak się zmieniały nasze maski w ciągu lat…
Opracowała: Ewa Bujak